niedziela, 6 kwietnia 2014

Zbrodnią byłaby pobłażliwość ( Antoine de Saint-Exupéry "Nocny lot")



"Nocny lot" nie licząc charakterystycznego stylu ni jak się ma do "Małego Księcia". Ze świecą przyjdzie nam szukać rozłożystych metafor, wszechobecnych paraboli. Krótka powieść jest na wskroś realistyczna, bije od niej niezrozumiała prawda. Jest właściwie przelaniem na papier ćwiartki życiorysu pisarza, tego najistotniejszego elementu. Przedstawiając kuluary lotnictwa pocztowego przemyca wartości, problemy z którymi czytelnik samodzielnie staje w szranki. Pasja Antoine'a de Saint-Exupery-ego wydaje się złożona z boskiego pierwiastku. Jest kwintesencją czegoś najistotniejszego, absolutem dla rzeszy jemu podobnych. Jest celem samym w sobie, wartym największych poświęceń.


Trzymał w swym ręku bijące serce towarzysza i swoje własne. 
I nagle te jego ręce napełniły go przerażeniem.

Wykonujący ją często ocierają się o skrajny mistycyzm. Bez mrugnięcia okiem giną, gdy przyjdzie na to pora. Powaga ich zawodu jest przytłaczająca. Odrealniona. Nawet przemyślana decyzja może okazać się ostatecznym wyrokiem. Każdy wybór obciążony jest instynktowną wolą, której ryzyko jest nieodłączną częścią. W zamian wznosi, daje spokój i poczucie spełnienia. Stan bliski poszukiwanej od wieków nirwanie. Oddala od prozy życia. Jest prostym sposobem na odkrycie krótkotrwałej nicości. Uosobieniem życiodajnej walki z czymś "ponad". Źródłem wszystkiego co upragnione, aczkolwiek niedostępne. Lot to czysta forma egoistycznego heroizmu. Jednostka jest instrumentem, maszyna stała się istotą człowieczeństwa. Żyjącą materią zdolną samoczynnie decydować. Tworzy złudzenie bezpiecznej ostoi. Aeroplan z przedmiotu staje się sercem.


Godzimy się z tym, że nie jesteśmy wieczni, ale nie możemy znieść tego, 
aby sprawy nasze i czyny utraciły nagle w naszych oczach wszelki sens. 
Wtedy bowiem obnaża się pustka, która nas otacza...


Wielość perspektyw pozwala wniknąć w profesję. Każde ogniwo - zwierzchnik, radiotelegrafista czy nawet towarzysz życia odczuwa inaczej. Przekrój ten zbliża nawet bardziej niżbyśmy chcieli, trwamy obok pozbawieni obiektywizmu. Lotnik jednak pozostaje kimś więcej, nadczłowiekiem. Wydaje się znać prawdę, codziennie doznawać odkupienia. Dając samego siebie zyskuje coś niewyobrażalnego, niezrozumiałego dla zwykłego śmiertelnika. Odczuwa mocniej, jest panem przestrzeni. Nieustannie igra z przeznaczeniem niosąc na barkach niezwykłą odpowiedzialność. Dostrzega świat dziewiczy, nieskalany. Będący żywą, pełną gniewu i piękna istotą. Nieprzewidywalnym żywiołem, który łaskawie podaruje by znienacka odebrać. Roszczy sobie prawa do każdej cząsteczki.



Ale jeżeli nawet życie ludzkie jest bezcenne, postępujemy zawsze tak, 
jak gdyby istniało coś, co jest więcej warte niż ludzkie życie.


Lotnictwo równa się poświęceniu, jest wyborem przeznaczenia. Narodzinami zamiłowania, które niektórzy mylą z obłędem. Obowiązek staje się wybawieniem. Pozwala inaczej pojąć coś, co pozornie należy do tej samej przestrzeni. Ziemski żywot wydaje się przejściowy. Dany "krótko, jak zabawka biednemu dziecku". Pozbawiony jakiejkolwiek kontroli. Jest czymś poza nami. Jednostajnym, oddalającym się coraz bardziej. Czymś, co zamiast otwierać - zamyka oczy. Śmierć jest tylko zwitkiem papieru. Odsuwana na boczny tor, natychmiast zastąpiona innym istnieniem, by na powrót zrównoważyć trybiki. Strata nie zmienia terminarza. Biurokracja odbiera prawo do żałoby. Dobór hierarchii z tej perspektywy wydaje się zrozumiały mimo, że kłóci się z interesem jednostkowym. Wywołuje jednoznaczny sprzeciw, nurtujące pytanie - czy mimo wszystko było warto?


Ci ludzie, którzy, wykonywając dalej swoją pracę, jakby deptali po żywym ciele; 
te stosy papierów, na których życie i cierpienie ludzkie pozostawiały jedynie ślad cyfr obojętnych(...). Tam w domu wszystko mówiło o jego nieobecności: zasłane łóżko, kawa na stole, bukiet kwiatów... Tu jednak nie dostrzegała żadnego po nim śladu.


Dzieło w żadnym wypadku nie wyjaśnia fenomenu lotnictwa, nie pozwala zrozumieć "dlaczego". Otwiera tylko furtkę. Wywołuje niemy podziw. Niepokój, który autor umiejętnie dokarmia otwartą kompozycją. Brak jednoznacznego zakończenia wywołuje niedosyt, zabija nadzieję. Przedstawia fatalizm okraszony cichym bohaterstwem. Brak zasłony emocjonalnej powoduje, że świat wydaje się niepełny. Łączy on poczucie obowiązku z wolnością istnienia. Jedynym dopełnieniem wydaje się przeznaczenie. Przenikliwość Antoine'a de Saint-Exupery'ego pozwoliła mu stworzyć swoiste epitafium. "Mały Książę" nie był dziełem przypadku.


31 lipca 1944 roku wojskowy samolot zwiadowczy, pilotowany samotnie przez Antoine'a de Saint-Exupery'ego nie powrócił do bazy na Korsyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz