czwartek, 14 kwietnia 2016

Powrót człowieka do stanu nieorganicznego (Andrzej Stasiuk-,,Grochów")



Powrót człowieka do stanu nieorganicznego

Człowiek jest jedyną istotą żywą, która wie o tym, że umrze i potrafi snuć na ten temat rozważania. Nic tak jak ten cytat Tadeusza Kielanowskiego nie precyzuje tematyki zbioru opowiadań Grochów Andrzeja Stasiuka. Podsumowuje cały, tak charakterystyczny dla autora refleksyjny ton. W dziele nie znajdziemy nic, co mogłoby nas zaskoczyć, jednak kluczem do jego czytania jest aura pełna melancholii, która z krainy suchych słów przenosi nas do podświadomych znaczeń.
To była pierwsza w życiu lekcja o przewadze symbolu nad rzeczywistością.
Babka i Duchy - pierwsze w zbiorze opowiadanie definiuje rozważania podjęte w całej reszcie, pokazuje odwieczną opozycję pomiędzy kulturą, a naturą, która wyparła śmierć z życia współczesnego człowieka. Babka jest ostatnim świadkiem rozwarcia światów. Symbolem czasów, gdy śmierć naturalnie towarzyszyła życiu. Doświadcza przetarcia tkaniny egzystencji. Przyjmuje ona postawę, której nikt z nas nie zna i nie rozumie. Nie mitologizowała śmierci, traktowała ją jako  elementem rzeczywistości, dlatego świat duchów był jej tak bliski . Rozważania o charakterze śmierci są kontrapunktem na którym opiera się konstrukcja reszty dzieła. Stasiuk uświadamia nas, że gdzieś zgubiliśmy jedność z przyrodą, która sprowadzała śmierć do poziomu zwykłego, prostego elementu przemijania. Transgresja tak naturalna dla babki jest stanem, którego człowiek współczesny nie jest w stanie osiągnąć. Dla nas śmierć jest boleśnie racjonalna i otulona lękiem. Strach przyszedł później. Wraz z najdalszym wspomnieniem autora zagłębiamy się w idee śmierci, wnikamy w pierwsze spotkanie autora ze śmiercią i z tym, co współczesna kultura z niej uczyniła - babcia, tak żywa i tak obecna stała się ulotnym symbolem postawy wobec śmierci, której opozycja wyłoni się w kolejnym opowiadaniu.
Podjeżdżał wózkiem i czekał, aż znikniemy w perspektywie cichej, parterowej ulicy.
Augustyn przedstawia śmierć nowoczesną, szpitalno-sterylną, boleśnie kontrastującą z filozofią, którą reprezentowała Babka. Zapomnianą i samotną. Jest efektem współczesnej dynamiki życia, odchodzi od natury w stronę kultury, w której nie ma miejsca na umieranie, a człowiek ,,wpół martwy” staje się przedmiotem, resztką która podlega utylizacji. Przestaje być osobą. Stasiuk sugeruje, że stajemy się  martwi dla świata jeszcze za życia. Uświadamia, że nie ma momentu pośredniego - nawet za pomocą gestów nie umkniemy nicości. Nie będzie czasu na pożegnania. Nasza najgłębsza istota umyka wraz z pierwszym wspomnieniem śmiertelności.  Mimo, że działając na przekór próbujemy zachować resztki człowieczeństwa, wbrew fizjologi nie pozbędziemy się ludzko-nieludzkiego zapachu. Nie ma niczego pomiędzy, śmierć i życie stanowią dla siebie opozycję, mówienie o śmierci fizycznej, nie metaforycznej jest wstydliwym nietaktem. Uprzedmiotowienie podmiotu umierającego jest kluczem kolejnego opowiadania, które naturalnie wyrasta z Augustyna. Przyjaciel brutalnie przekształca się w zdychające zwierzę, które przemijanie redukuje do resztek najpierwotniejszych odruchów. Akcentuje materialność istnienia i zanik pogranicza metafizyczności.
Ale teraz przypomina stary, strzępiący się dywanik. (...) zamienia się w rzecz,
której trzeba się będzie pozbyć.
Tytułowy Grochów jest naturalną próbą podsumowania, zebraniem myśli. Buduje wizję przegranych - ludzi, którzy chcą być kontrą dla śmierci i  wraz z jej nadejściem stają się bezbronni, nie posiadają mechanizmów tak naturalnych u wiejskiej babki z przełomu cywilizacyjnego. Autor wypowiada się początkowo jako podmiot zbiorowy - pierwsze strony zdominowane są przez “My”. Są historią żywej przyjaźni, wydaje się nieskończonej, którą przełamuje istotny moment kremacji zwłok. Narracja zmienia się w egoistyczną, zanika wspólnota - zostają tylko jednostki. Śmierć czyjaś jest naszą wewnętrzną, samotną walką z samą instytucją śmierci. Powoduje rozejście się więzi społecznych jeszcze za życia. Stasiuk wymownie pokazuje nam tę relację, podkreśla niemoc komunikacyjną. Zanika empatia. Pozornie wszystko pozostaje niezmienne, obrazy w Google Earth niczym nie różnią się od tych sprzed trzydziestu laty. Mechanizm wyparcia pozwala nam egzystować, a głównym elementem tego procesu są wspomnienia na których bazuje Stasiuk. Pozwalają one zrównać, zmniejszyć relację przeszłości do teraźniejszości. Zachować pozorną barierę przed Utratą i stanowią dowód tego, że to co było nie odeszło i wraz z zamknięciem oczu realnie powróci. Pamięć jest namiastką nieśmiertelności, bo pozwala by pozornie wszystko działo się w tym samym czasie. Niechronologiczny ciąg zdarzeń, które przywołuje autor zakłóca naturalny pochód przemijania, jeszcze bardziej podkreśla, że wszelkie zabiegi są nieskuteczne wobec nieuchronności. Przeplatane historie i tak finalnie stanowią krótką opowieść o umieraniu. Kilkukrotnie Stasiuk pokazuje, że nawet warstwa lingwistyczna próbuje wyprzeć śmierć. Zamiast “zabić”, mówimy “uśpić”, zamiast po prostu mówić o umieraniu używamy terminów medycznych, łudząc się tym, że może jeszcze zostaniemy uleczeni. Słów, które  próbują za pomocą martwych i konkretnych pojęć rozproszyć strach i mrok.  Podkreśla mechanizmy, którymi próbujemy oswoić śmierć. Wykluczyć samo jej istnienie. Słowami sami siebie uspokajamy, by zapomnieć, że na początku i na końcu zawsze pozostajemy sami. Nie ma momentu harmonii - pogodzenia się ze śmiercią jak to było w czasach babki, współcześnie pozostaje nam tylko sztuczne pożegnanie i podświadome wyparcie śmierci.
Tak mówiłem w kółko, żeby go rozerwać albo rozbawić. Ale najbardziej po to, by nie dać mu dojść do głosu, ponieważ jestem tchórzem.
Osobisty ton wypowiedzi podkreślają wątki autobiograficzne, które autor umiejętnie sugeruje uważnemu czytelnikowi. Dzięki temu Stasiuk naturalnie przedstawia różne rodzaje śmierci i zmiany w postrzeganiu tego zjawiska zachodzące wraz z własnym przemijaniem. Nie boi się wprost odnosić do sytuacji z życia prywatnego, wykazuje się niezwykłą odwagą, co pozwala na łatwiejsze dotarcie do czytelnika. Czasem krótkie opowiadania zamieniają się wręcz w prawdziwy reportaż z historii umierania. Czujemy się zaproszeni do świata wewnętrznego, obdarzeni zaufaniem i obecni wewnątrz świata przedstawionego, obcujemy z nagim przekazem. Dzięki temu historie, które słyszymy są prawdziwe i wręcz sadystycznie pozwalają nam uświadomić sobie własną ulotność.
Czasem styl Stasiuka może irytować, zwłaszcza gdy przywołuje banalne metafory, które czasem aż rażą odbiorcę (fabryka, która jak u Gorkiego podkreśla kolektywizm, konsumpcyjny wyzysk jako śmierć pośrednia czy co chwilę przywoływaną figurę Wielkanocy o zbyt oczywistej symbolice). Stasiuk podejmuje temat uniwersalny, a zarazem bardzo osobisty, przez co wpada w pułapkę patosu. Miejscami jest zbyt moralizatorski i irytuje sentymentalizmem, niekiedy nie udaje mu się uniknąć miałkich rozważań na temat kondycji współczesnego, konsumpcyjnego społeczeństwa.
Całość jednak umyka wrażeniu fikcji literackiej, czytelnik odbiera ją jako rodzaj świadectwa. Świadectwa, które daje efekt spodziewany - objawia trudną, ale wszystkim znaną prawdę, której do siebie nie dopuszczamy - wobec śmierci zostajemy sami. Grochów można tak naprawdę uznać za kwintesencję średniowiecznego motywu ars moriendi we współczesnej polskiej literaturze. Stasiuk przerabia temat na swoją modłę akcentując to, że natura śmierci nas przeraża i przerasta. Jest narratorem złożonych zdań, które wraz z końcem opowieści pozwalają nam towarzyszyć śmierci. Stanowią egzystencjalny pochód, którym wielbiciele prozy Stasiuka będą zachwyceni.

Dziwna jest ta nasza cywilizacja. Ratuje, chroni, przedłuża nam życie. A jednocześnie czyni nas bezbronnymi wobec śmierci.


*  grafika autorstwa Kamila Targosza pochodzi z ,,Grochowa"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz