niedziela, 27 października 2013

Wolno nam zabić Anneliese ( "Prawdziwa historia Anneliese Michel" Jose Antonio Fortea, Lawrence LeBlanc)

Niemożliwe jest zmierzenie się z tematem bezpośrednio związanym z wiarą tak, by nikt nie czuł się urażony. W dodatku dotyczy on historii szeroko rozpowszechnionej w środkach masowego przekazu (obyła się szerokim echem w popkulturze, zresztą horror "Egzorcyzmy Emily Rose" jeden z naocznych świadków uznał za obiektywny i realistyczny). W zależności od indywidualnych przekonań powstają dwie koncepcje odbioru biografii: osoby wierzącej i człowieka spoza kręgu religii katolickiej. Część napisana jest ręką księdza, co z góry narzuca określony światopogląd. Obiektywne wątki są z reguły marginalne bądź zbagatelizowane. Nie znajdziemy tu prób innego satysfakcjonującego wyjaśnienia oprócz działań demonicznych.


W ciągu ostatnich dwóch lat szkoły średniej przestałam się w ogóle czymkolwiek przejmować. 
Stałam się całkowicie apatyczna w tamtym czasie, nie interesowałam się niczym. Byłam w stanie postrzegać, ale nie doświadczać. Czułam się tak, jakbym była w jakiejś głębokiej dziurze. (...) 
Zawsze bałam się zabić. Śmiertelnie się bałam, że mogę dostać obłędu, bo byłam taka zrozpaczona.


Anneliese żyła tym, w co wierzyła. Dla niej egzorcyzmy w ostatecznym stadium choroby wykluczały udział medycyny. Towarzyszyło jej głębokie przekonanie, że powodem jej stanu jest religijne opętanie i kategorycznie zabroniła jakiejkolwiek ingerencji lekarskiej. Rzadko się wspomina, że od wielu lat występowały u niej stany depresyjne. Dziewczyna czuła paniczny strach przed zakładami psychiatrycznymi. Bała się, że umieszczenie w ośrodku pokrzyżuje jej plany nauczycielskie. Sama przyznała się do tego, że były dni kiedy nie brała zaleconych jej lekarstw. Nieobcy był jej nieustanny lęk i częste myśli samobójcze, czego źródłem miała być ingerencja sił nieczystych. Pierwotnym powodem zaistniałej sytuacji było przeklęcie w łonie matki (przez zazdrosną byłą żonę ojca dziewczyny). Zresztą wiarę w tą teorie umacniało otoczenie młodej kobiety ( kapłani i głęboko religijna rodzina pochodzenia chłopskiego). Wpływ mocy ponad naturalnych potwierdził też przewodnik duchowy - ksiądz Alt za pomocą "badania promieniowania" i próbnych egzorcyzmów.


W egzorcyzmach prawda bardzo często przeplata się z fałszem.
Słowa te zebrano nie oceniając co jest prawdą, a co nią nie jest. 


Szatan w początkowych fazach miał przeszkadzać dziewczynie w zdawaniu egzaminów (z dość nieudolnym skutkiem) i powodował ataki agresji wobec przedmiotów związanych z kultem religijnym. W trakcie modlitw nad opętaną okazał się bardziej rozmowny. Demony ( pod postacią Lucyfera, Judasza, Hitlera, Nerona, Kaina i Fleischmanna) krytykowały tendencję do modernizacji kościoła: coraz liczniej spotykanych duchownych w strojach świeckich, próbę zniesienia celibatu i wprowadzeniu komunii "na rękę"(warto wspomnieć, że w pierwotnym kościele ten sakrament tak właśnie przyjmowano).

Takich smarkul wciąż jest wiele. Są one zabierane do szpitali na oddziały nerwic.(...)Są ostatki i Najwyższa Pani potrzebuje zadośćuczynienia i zastępstwa za tych, którzy będą tańczyć całą noc.

Egzorcysta: Lubicie karnawał?

Demony: Tak. Kochamy go.



W czasie ataków Anneliese rzeczywiście modelowała głos, ale przekłamaniem są teorie na temat tego, że używała języków obcych (mówiła tylko w języku niemieckim), chodziła po suficie czy lewitowała. Dziewczyna miała też objawienia - "wewnętrzne lokucje" (niczego nie widziała i nie słyszała, po prostu je rozumiała). Według doktryny demony nie mają prawa działać bez pozwolenia Boga, który akurat w tym przypadku nie okazał się litościwy.


Zbawiciel: Nic nie pochodzi od ciebie, tylko dlatego pozwoliłem ci zaspać, aby ci pokazać, że sama z siebie nie jesteś w stanie nic zrobić, a także po to żeby cię upokorzyć.
 Nie powinnaś sądzić, że coś osiągnęłaś (...). Nie wiesz do czego jakieś utrapienie jest potrzebne. Powinnaś być za nie wdzięczna (...).Pamiętaj, że nawet niegodny kapłan jest drugim Chrystusem. 
Nie sądź nikogo, alby ciebie nie sądzono.


Akurat na próżno mi w tych słowach szukać słynnego bożego miłosierdzia. Z wieczora poprzedzającego jej śmierć miała wysoką gorączkę, jednak mimo to stanowczo odmówiła przyjęcia pomocy ( tak jak podczas wcześniejszych licznych głodówek). Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych - zagłodzenia i prawdopodobnie nadmiernego wysiłku fizycznego. Media uznały sprawę za "średniowieczną", a napiętnowani opiekunowie skazani za zaniedbanie(co ciekawe adwokatem rodziców był obrońca, który sprawnie wykazał się podczas procesów norymberskich), które bezpośrednio spowodowało śmierć. Kościół nie udzielił swojego poparcia żadnej zainteresowanej stronie, wręcz zdystansował się do zaistniałej sytuacji. 


Istniały przypadki śmierci podczas fałszywych egzorcyzmów. Przypadki te miały jednak więcej wspólnego z osobistym fanatyzmem, albo raczej z magią niż z obrzędem kościelnym.(...) 
Przekonanie o tym sądu było ważne, ponieważ  osoby, które cierpią na epilepsję często wykazują przesadne i patologiczne nastawienia religijne, ponadto mogą pojawić się depresja i okresy urojeniowe.


Gdyby nawet tydzień przed śmiercią zastosować przymusowe odżywianie finał nie skończyłby się na wokandzie. Nawet jeśli sądzono, że problem był natury duchowej nie wykluczało to szukania pomocy w medycynie ze względu na opłakany stan fizyczny dziewczyny. Zdrowy rozsądek podpowiada, że Anneliese powinna być hospitalizowana, a prawo wydało w tej sprawie słuszny wyrok oparty właśnie na zdrowym rozsądku. Warto pamiętać, że to nie same egzorcyzmy zabiły młodą kobietę, która twierdziła, że tylko modlitwa przynosi jej ulgę i dlatego złożyła swoje życie w ręce Boga. W każdej kulturze i religii występują rytuały z założenia podobne i na równi skuteczne. Dziewczyna sama chciała stać się ofiarą, tylko czy jej postawa uzasadnia brak jakiejkolwiek reakcji? Uważała, że wypowiedzi demonów muszą być głoszone na całym świecie, a ona z polecenia Jezusa zostanie uznana za świętą. Zdawała się bardzo chcieć tego opętania, zrobiła sobie z niego życiowy cel. Do dziś kościół oficjalnie nie uznał tego przypadku. Zresztą jedna z sióstr ofiary po rozprawie wyznała, że stan Anneliese mógł być spowodowany chorobą psychiczną. Przed oczami jawi nam się obraz tragicznej historii dziewczyny u której źle leczona epilepsja spowodowała psychozę, której towarzyszyła stwierdzona autoagresja, jej życie zostało rzucone na szalę fanatyków religijnych. Jak było naprawdę każdy ma prawo ocenić sam.

piątek, 18 października 2013

Masz ograniczony wybór (John Grisham "Theodore Boone: Młody Prawnik)

John Grisham jest chodzącą legendą, którą możemy porównać jedynie do Robina Cook'a czy Stephena Kinga. Uznawany za żywą reklamę thrillerów prawniczych autor stworzył wiele powieści, którym nie mógł oprzeć się świat filmu ("Raport pelikana" czy "Firma"). Jedno z jego najnowszych wydawnictw - "Theodore  Boone: Młody Prawnik" zasadniczo różni się od poprzednich z racji tego, że jest skierowana głównie do młodych czytelników. Świat przedstawiony poznajemy z perspektywy trzynastolatka wychowanego w rodzinie prawniczej. Chłopiec ma ustaloną wizję przyszłości. Jest dziecięcym wcieleniem postaci pokroju Michaela Brocka czy Mitcha McDeere. Rezolutny i dociekliwy jest idealnym kandydatem na przyszłego prawnika. Młoda postać sprawia, że książkę czyta się bardzo sprawnie. Pisarz rozszerzył w ten sposób kategorię potencjalnych czytelników do wielu pokoleń. Theo przypadkiem zostaje wciągnięty w sensacyjną intrygę ze zbrodnią doskonałą w tle. Dziecięca perspektywa naturalnie jest lekko przerysowana, jednak idealnie przedstawia powagę sytuacji. 

Matka Theo, też zapracowana prawniczka, próbując zrzucić pięć kilogramów 
od co najmniej dziesięciu lat, wmówiła sobie,
że na śniadanie wystarczą tylko kawa i gazeta.

Bohatera od samego początku darzymy sympatią, mimo młodego wieku jest altruistą i dzięki swojej niebywałej wiedzy próbuje pomóc wielu szkolnym kolegom. Prawniczym niuansom towarzyszą pierwsze miłości i liczne problemy bystrego gimnazjalisty. Lektura towarzyszyła mi w czasie podróży autobusem - do czego nadaje się idealnie. Nie wymaga wielkiego skupienia i doskonale czyta się ją "w biegu". Główna postać chcąc nie chcąc sprawia, że książkę odbiera się z przymrużeniem oka - wydaje się mniej wymagająca od pozostałej twórczości pisarza, która często podejmuje kontrowersyjne wątki. Jest to niejako odskocznia od poważnych powieści, lekka lektura intensywnie wypełniająca czas w leniwe popołudnia. Jednak mimo wszystkich tych zabiegów nie traci, wprost przeciwnie - zyskuje nie spotykany wcześniej u tego autora urok.

Przysięgam, że zatłukę gada. Powinienem zatłuc już wtedy, ale o tym nie pomyślałem.
 I nie miałem siekiery.

John Grisham zaskoczył mnie otwartą kompozycją ( co jest niezwykle rzadkie u tego autora), zawiesił fabułę niejako w połowie umiejętnie rozbudzając moją ciekawość. Pozostawił wyobraźni czytelnika spore pole do popisu (a dla siebie furtkę do kontynuacji). Wiele jest niedopowiedzeń, kilka niezakończonych spraw - co sprawia, że chętnie sięgniemy po dalsze części serii.  

poniedziałek, 7 października 2013

Adsumus (Trylogia husycka - Andrzej Sapkowski)


Podstawą trylogii jest wyraziste tło historyczne, zresztą najmocniejsza stroną książki. Nie ma znaczenia data jej wydania - zwykle i tak sięga się po nią po lekturze "Wiedźmina", co nie pozwala uniknąć licznych porównań. Reynevan - wykształcony medyk posiadający zdolności nieco odbiegające od normy,Szarlej (cyniczny człowiek - zagadka) i Samson ( jego dusza ni jak współgra z ciałem) zmagają się z licznymi przeciwnościami. Z pozoru żadnych podobieństw. Jednak konstrukcja głównego bohatera niebezpiecznie przypomina najsłynniejszą postać stworzoną ręką polskiego pisarza. Dla niektórych to powielanie schematów, dla innych naturalna kontynuacja twórczości. 

Pytanie było natury filozoficznej. Na takowe nie zwykłem odpowiadać na trzeźwo.


Jednak to nie Reinmar jest najjaśniejszym punktem powieści. Dbałość o szczegóły i jasny przekaz stawiają Sapkowskiego na najwyższym światowym poziomie. Autor idealnie odwzorowuje realia schyłku średniowiecza. Dla niektórych tło trylogii i stylizacje językowe mogą okazać się przeszkodą. Często pojawiające się sentencje łacińskie zmuszają do dogłębnych poszukiwań, gdyż Sapkowski  nie raczy podawać źródeł. Wzmianki historyczne również mogą okazać się nie do przejścia, czasem czytelnik czuje się wręcz zmuszony do sięgnięcia po informacje z zewnątrz. Całość wywołuje wręcz chęć do odkopania starych podręczników, pozwala również w innym świetle poznać znane nam ze szkolnej ławki fakty.


Wiecie zaś, cni panowie, po czym poznać, że czas jest historyczny?
A po tym, że dzieje się dużo i szybko.


Poszerzamy horyzonty i bezboleśnie uzupełniamy naszą wiedzę, czujemy się wręcz zmotywowani do dalszych, samodzielnych poszukiwań. Plejada postaci rzeczywistych przeplata się  fikcyjnymi, rozpoznanie pochodzenia każdej z nich daje czytelnikowi niebywałą satysfakcję.Ciekawie wykreowane postacie epizodycznie zdają się czasem przyćmiewać głównych bohaterów. Postacie kobiece wychodzą z cienia i w niczym nie ustępują reszcie, są ważną częścią świata przedstawionego, nie tylko zbędnym dodatkiem.
Lekcja historii w praktyce pomaga zrozumieć czasy rozłamów religijnych w przystępny sposób. Wielkie wydarzenia ubarwiają wciągającą fabułę okraszoną wieloma punktami zwrotnymi.

Nigdy nie należy odwracać się do człowieka ubogiego plecami. Głównie dlatego, że człowiek ubogi może wtedy znienacka walnąć nas kosturem w tył głowy.


Całość jest sprytnie podzielona na trzy tomy, które tworzą wspólny ciąg w myśl zasady "coś się kończy, coś się zaczyna". Z pozoru trudna powieść potrafi sprawić, że wchłania się ją jednym tchem. Jest czymś więcej niż tylko kolejną fikcją literacką. W myśl tytułu bloga - subiektywnie oceniony Sapkowski nadal utrzymuje najwyższy poziom, nie zamierza ustępować miejsca w hierarchii polskich pisarzy fantasy. Mimo licznych prób nie udało mi się znaleźć na rodzimym podwórku kogoś nawet w połowie tak dobrego, co nie znaczy, że zaprzestałam poszukiwań.