Powieści parabole zwykle atakują czytelnika nadmiernym, zbędnym patosem. Rzadko grą słów na tle przemian społecznych. Shaw był towarzyszem rozwoju przemysłowego. Prawie stuletnie życie zaczął w epoce wiktoriańskiej, zakończył w czasach rozkwitu kapitalizmu. Sam autor jest postacią wielobiegunową. Mnogość zainteresowań nigdy nie pozwoliła mu być tylko biernym obserwatorem. Był świadkiem i wrażliwym komentatorem szeregu przemian. Prowadził kampanię polityczną z desek teatrów całego świata. "Wielki kpiarz" walczył z obłudą najbardziej błyskotliwym, a zarazem skutecznym sposobem. Niezauważalnie uderzał w podwoje kolonializmu i monarchii dając bazę nowej rzeczywistości.
-Czy chce pan powiedzieć, że sprzedałby pan córkę za pięćdziesiąt funtów?
- Żeby w ogóle sprzedać, to mowy nima. Ale wiele bym zrobił, by się przysłużyć takiemu dżentelmenowi jak pan, niech mi pan wierzy na słowo.
Komedią o niebywałej wartości artystycznej walczył o etyczny rozwój jednostki, skrywając przekaz pod postacią pozornie łatwej opowiastki. Efektowna igraszka ze swobodą ukrywa dydaktyczny element. Służy rozrywce będąc niemym świadkiem historii. Nowatorsko przedstawia gasnące powoli różnice klasowe, sfałszowany obraz podupadającej arystokracji, która resztkami sił próbuje utrzymać się na piedestale. Za pomocą związania akcji z pozornie błahą fonetyką uświadamia nam ubóstwo moralne schyłku dziewiętnastego wieku .Uniwersalny chwyt konstrukcyjny rozwija wątek na podstawie zakładu, który zgrabnie związuje całą akcję. Dwóch zatwardziałych starych kawalerów znajduje w swoim życiu pokraczny cel, dziecinną zabawę.
Czy spotkał pan kiedy mężczyznę z zasadami, gdy w grę wchodziły kobiety?
Autor ukazuje ludzi jako kukły konwenansów, pokazuję szerszą płaszczyznę relacji społecznych.
Z ironią obrazuje nadmierne dysproporcje, ślepe podążanie za tym, co przemija. Gwara proletariatu wywołuje oburzenie, uwłacza godności, jest punktem zwrotnym umożliwiającym przemianę. Sprawia, że pozorna wiedza ma prymat nad doświadczeniem. Interesujące zjawisko nowomowy staje się kanwą dramatu. Język potoczny utożsamia prymitywizm, zmienia człowieka w środek do osiągnięcia celu. Jest elementem definiującym człowieczeństwo.
Dla kobiety, z której ust dobywają się dźwięki tak odrażające, że uszy puchną, nie ma miejsca na tym świecie, po prostu żyć jej nie wolno.
To nie "przygoda miłosna" jak zapowiada podtytuł, nie znajdziemy tu seksualnych podtekstów. Handel i zabawa naiwną żywą lalką są zupełnie czyste, co dodaje farsie jeszcze bardziej zgorzkniałego charakteru. Uprzedmiotowienie jest regresem współczesności, tresurą trwającą od wieków. Postacie są jednowymiarowe, przerysowane. Spotykamy hipokrytę, panienkę z nizin, bawidamka, wojskowego i stateczną matronę. Shaw kreuje wytwory, których siłą jest skrajność. Jednak one nieświadomie się uzupełniają, spajają w jeden, spójny obraz.
Byliśmy więcej warci na rogu Tottenham Court Road. (...). Sprzedawałam kwiatki. Nie sprzedawałam siebie. Odkąd pan zrobił ze mnie damę, nie nadaję się do sprzedawania czego innego. Żałuję, że pan nie zostawił mnie tam, gdzie mnie znalazł.
Nawet triumf intelektu nie zwraca bohaterom należnej im godności. Ułomny pedagog szerzy swoje przekonania nie zważając , że sam nie pozostaje im wierny. Zabawka pozostała zabawką, którą stworzył niezbyt szczęśliwy zbieg okoliczności. Jej zdanie jest podrzędne, rangą odpowiada meblom kuchennym, jest przydatnym wyposażeniem ułatwiającym codzienne życie. Otoczona opieką, tak naprawdę opuszczona, chwilowo zamknięta w złotej klatce by wraz z odzyskaniem wolności wrócić na bruk. Oziębłość uczuć połączono ze zwykłym kaprysem. Sytuacja pierwotnie powodująca sprzeciw staje się chlebem powszednim z którego każdy czerpie korzyści. Wykorzystując brak świadomości jednostki kształtuje się ją na nowo, czego efektem jest sztuczny twór nieprzystosowany do codzienności. Odbiera się przynależność by porzucić w próżni. Jedynym ratunkiem jest poddaństwo.
Jak żyję z nikogo nie drwiłem. Drwina ani nie zdobi twarzy, ani nie przystoi ludzkiej naturze. Wyrażam tylko moją sprawiedliwą pogardę wobec komercjalizmu.
Często w słowach głównego bohatera odnajduję samego noblistę, który definiuje w moich oczach całokształt swojej twórczości tworząc idealne diagnozy. Zderza wyniosłość z ignorancją. Brak jest elementu oczyszczenia - tragikomedia toczy się dalej przez nikogo nie zdemaskowana. Dwubiegunowość interpretacji pozwala by "Pigmalion" dla części odbiorców stał się płytkim romansidłem, będącym idealną podstawą dla zabawnego musicalu ( "My Fair Lady"). Dla innych pozostaje studium ludzkiej natury. W obu przypadkach rozumienie nie może zostać uznane za błędne. W tym chyba tkwi sekret ponadczasowej literatury : pod prostą historyjką ukrywa dwuznaczność do której trzeba dotrzeć własnymi siłami.
Czy świat by został stworzony, gdyby Stwórca bał się narobić kłopotu? Stwarzać życie, to znaczy stwarzać kłopoty. Jest tylko jeden sposób uniknięcia kłopotów - zabijać. Tchórze, pamiętaj, zawsze krzyczą głośno, że musieli zabić ludzi sprawiających kłopoty.