sobota, 9 listopada 2013

Najwyższą sztuką człowieka, największym jego dokonaniem stało się zło (Isaac Bashevis Singer "Śmierć Matuzalema")

O Singerze można powiedzieć wiele: laureat literackiej Nagrody Nobla, tłumacz i wieloletni obywatel Warszawy (dlatego Isaac Warshawsky), ale przede wszystkim był żydem. Język którym się posługuje (jidysz), cała twórczość opiera się na jego wierze i pochodzeniu. Pisał o żydach, w imieniu żydów dla reszty świata. Gloryfikował własną kulturę, którą psuło współczesne zepsucie. Swoją sztuką próbował urzeczywistnić potencjał naprawczy, nie tylko i wyłącznie ból i złość.

Jestem przekonany co do jednego, że tutaj na ziemi, 
sprawiedliwość i prawda są absolutnie poza naszym zasięgiem.


Wszystkie opowiadania tego zbioru różnią się diametralnie. Nieustanna mnogość miejsc, postaci i zdarzeń towarzyszy wędrówce od czasów biblijnych aż do głębokiej teraźniejszości. Zatrzymują autora sytuacje z pozoru nieistotne, ale mogące ułatwić zrozumienie skomplikowanej ludzkiej natury. Brakujący wers może stać się przyczyną utraty wiary w logikę i relatywizm. Nieobcy jest tu motyw wędrówki dusz -podświadomie czujemy, że wszystko łączy stale obecny duch - czasem sam pisarz, czasem po prostu jeden z bohaterów. Stykamy się ze światem demonów i tym zupełnie przyziemnym (oba wydają się zupełnie naturalne, będące istotnym aspektem człowieczej egzystencji). Postacie sprawiają wrażenie niezmiennych - zmienia się tylko ich środowisko i kontekst sytuacyjny.


Byłoby to strasznie zabawne, gdyby nie było tak tragiczne - autor,
 który musiał w zgiełku ucieczki zdecydować 
w czym może się znajdować jego nieśmiertelność.


Często pojawia się archetyp żyda - wzbogacającego się własną pracą, ale nigdy nie na swoim miejscu, raczej na "wiecznym wygnaniu", a jego historia nieustannie zatacza koło. Pozornie bez początku i końca wywołuje rozważania nad istotą życia. 

To, czego się człowiek boi od kołyski aż po grób, jest największą radością,
oczekiwanie już stanowi część radości.


Zarówno zdarzenia życia codziennego jak i te wręcz groteskowe próbują rozjaśnić nam prawdy zarządzające wszelakim istnieniem. Plątamy się od wzlotów do upadków, od ludzi będących nadzieją świata, aż po tych zauważających tylko chciwość i podstęp, dla których normalnością jest obojętność i życie w fikcji z premedytacją dla ułatwienia ziemskiego bytu. Negują prawdę, która powoduje, że wszystko wali się jak domki z kart. Staje się ona zbędna, wręcz niepożądana, a umiejętne życie w kłamstwie jest największym sukcesem. Prawdę tą poznajemy przemierzając elity kulturalne pałające się sztuką, by za chwilę spotkać to samo w przypadkowym burdelu. Bohaterem jest każda warstwa społeczna - żadna tak naprawdę niczym się nie wyróżnia oprócz posiadanego majątku. Każdy ma takie same problemy - od wysokiego rangą generała po margines społeczny.


I mieszkańcy celi wybuchnęli wesołym śmiechem ludzi, którzy nie mają nic do stracenia.

Uważnie studiujemy ludzkie wartości. Zakłamanie podszyte subtelną poligamią, brak obiektywizmu i mierzenie innych nie do końca własną miarą. Podróżujemy ogólnikami do głębszego sensu.

A kiedy sobie uświadomiłem, iż w moim własnym domu wyrastają dwie córki 
i że pewnego dnia i one staną się równie przebiegłe jak inne kobiety, 
chciałbym i je pozabijać.

Z pozoru odrębne opowiadania oscylują wokół podobnych, wręcz dublujących się tematów. Czasem mamy wrażenie, że ich podstawą jest z założenia zła kobieca natura. Wyłania się ona jako postać (czasem nawet demon) przebiegła i na wskroś zepsuta. Niestała, wciąż targana sprzecznymi emocjami.

Na powierzchni to wydawało się dość proste, ale poza ich wzajemnym uczuciem czaiła się pewna wrogość. Nie mogli ani przebywać razem, ani się rozłączyć na zawsze.
 Doszło do tego, że czuli się dobrze tylko w ciemności.

Kobieta wodzi na pokuszenie prawych mężczyzn.Jakże wobec czegoś tak skomplikowanego może stanąć naprzeciw prosty, męski umysł? Ich dziecięca naiwność często nawet prowadzi do sakralizacji kobiety lekkich obyczajów. Wśród niewiast nie występuje solidarność płci - zwykło się mówić, że "kobieta kobiecie wilkiem". Wsparcie zastąpiła zawiść i chęć poniżenia, by choć raz zdominować rywalkę. Potrafią piękną historię przeistoczyć w rynsztokową opowiastkę gdy zajdzie taka potrzeba. Rządzi nimi dwulicowość i chciwość.

Nie powinnam grzeszyć słownie, ale mężczyźnie nie potrzeba kobiety inteligentnej. 
Wszystko czego potrzebuje, to za przeproszeniem kawałek ciała.

Mimo negatywnego przekazu widzianego głównie z męskiej perspektywy brak jednak wrażenia, że jest to opinia samego pisarza. Zachowuje on zdrowy dystans, dając spore pole do popisu talentowi interpretacyjnemu czytelnika. Siłą Singera jest to, że nie podaje niczego na tacy - nie narzuca swojego myślenia. Pozwala rozumować na własną rękę, rozwijać własne zdanie bez wpływu zewnętrznego. Jest tylko obserwatorem - nie ocenia, zachowuje postawę dobrego słuchacza przy okazji rozkładając ludzkie relacje na czynniki pierwsze.  Nie boi się wplatać wątków kontrowersyjnych w judaistyczny tradycjonalizm. 

Po co miałbym się żenić? Żeby inny mężczyzna sypiał z moją żoną?
Niech ten inny się żeni, a ja będę spał z jego żoną.

Autor zakończeniem łączy wszystko we wspólne ramy. Uświadamia, że nawet dziewięćset lat życia nie pozwoli nam na znalezienie żadnej prawidłowej, uniwersalnej odpowiedzi. Nad umysłem zawsze będzie górować warstwa emocjonalna, nie zważając na indywidualne doświadczenie. Szukanie prawdy jest zwykłą naiwnością, a my żyjemy na ziemi, która jest przedsionkiem, mniej przerysowaną wersją piekła.


Stało się dla niego jasne, że wszelka kara jest daremna, 
ponieważ ciało i zepsucie są takie same od początku i zawsze pozostaną szumowiną stworzenia.